Toyota GT86 tchnęła motorsportowego ducha w japoński koncern, a samo auto szybko zyskało status kultowego zarówno wśród fanów tuningu, jak i w motorsporcie. Szczególnie umiłowali sobie je drifterzy, jak Kuba Przygoński, który w modelu GT86 sięgnął po cztery tytuły mistrza Polski.
Tego auta nie da się pomylić z żadnym innym. Charakterystyczne linie modelu GT86 zostały dobitnie podkreślone odpowiednimi poszerzeniami i pakietem aerodynamicznym. Do tego efektowne oklejenie, które co roku ewoluuje. Pod maską zamiast dobrze znanego silnika typu bokser o pojemności dwóch litrów, specjalnie zestrojona kultowa jednostka napędowa 2JZ, z której można wycisnąć ponad 1000 KM. Napęd na tył. Jaki jest efekt tego połączenia? Efektowne kłęby dymu podczas pokonywania trasy w głębokim poślizgu – oto auto do driftu z krwi i kości.
Butla jak z “Szybkich i Wściekłych”
Do tej całej układanki dochodzi jeszcze Kuba Przygoński, który “Diabła”, jak nazywa swoje auto, potrafi ujarzmić. I to więcej niż skutecznie. Czterokrotnie został mistrzem Polski w drifcie, a w 2013 roku tym autem ustanowił rekord Guinnessa w prędkości w drifcie (217,97). Nikt lepiej nie odkryje kilku ciekawostek tego projektu. Pierwsza z nich znajduje się we wnętrzu, w miejscu gdzie w cywilnym aucie pasażer trzyma nogi.
“W większości samochodów driftowych używa się butli z nitro, czyli z podtlenkiem azotu. W tej butli jest około 150 KM dodatkowej mocy. Uruchamia to się nie czerwonym przyciskiem, jak w “Szybkich i Wściekłych”, tylko steruje tym komputer. Dzięki temu cały proces jest bardzo precyzyjny. Pozwala on uzyskać dużo mocy przy niskich obrotach, a samochód po prostu chce cały czas przyspieszać” – opowiada Przygoński
“Kolejną rzeczą, która jest obecna w zasadzie tylko w samochodach driftowych jest to, że z tyłu są dwa zaciski hamulcowe. Jeden zacisk jest z hamulca nożnego, a drugi jest od hamulca ręcznego” – zdradza jeden z najbardziej wszechstronnych reprezentantów polskiego motorsportu. W końcu Przygoński ściga się też Toyotą Hilux w rajdach cross country, zajął nią czwarte miejsce w Rajdzie Dakar, a i próbował swoich sił w rallycrossie.
Niska masa i tajemnicza ruda
W motorsporcie kluczem jest osiągnięcie jak najniższej masy pojazdu. Jeśli porównamy cywilną GT86 z driftingowym odpowiednikiem, to elementy wspólne będzie można policzyć na palcach jednej ręki. Właśnie ze względu na dodatkowe kilogramy. Karoseria, choć wygląda podobnie, wykonana jest z kompletnie innych materiałów. A walka toczy się o każdy gram. “Ważne jest, by samochód był lekki, więc praktycznie całe nadwozie jest zrobione z włókna węglowego. Drzwi w seryjnym aucie, razem z szybą i całym mechanizmem, ważą około 50 kg. Drzwi w moim Diable to 6 kg, więc to potężna różnica masy” – wyjaśnia Przygoński.
Jeśli ktoś pomyślał, że dzięki redukcji masy w samochód można zapakować bagaże na długie wakacje, to jest w błędzie. “Diabłem na pewno trudno byłoby pojechać na wakacje. Pasażer nie miałby zbyt wygodnego miejsca, a po drugie nie dałoby się zabrać zbyt wielu walizek, bo z tyłu nie ma miejsca. Większość przestrzeni zabiera chłodnica wody” – wyjaśnia Przygoński.
Zresztą, o wygodach też nie ma mowy. Klimatyzacja? Zapomnij. Samochód do driftu też jej nie ma. A do tego, szyby mają tylko malutkie lufciki. Jak więc dostaje się świeże powietrze do środka? “We wnętrzu mam tajemniczą rurę, którą przyczepiam do kasku. Przez nią leci świeże powietrze z zewnątrz, które wpada przez specjalny otwór w dachu. Po pierwsze to chłodzi głowę, więc czujesz się lepiej. A po drugie, auto w drifcie tworzy mnóstwo dymu z opon, dzięki tej wentylacji oddycham czystszym powietrzem” – opowiada kierowca.
Nowy rozdział dzięki GT86
Model GT86 na początku drugiej dekady XXI wieku tchnął jeszcze więcej sportowego ducha w japońską markę. Dwulitrowy silnik bokser, 200 KM mocy przenoszonej na koła tylne, nisko umieszczony środek ciężkości, układ jezdny nastawiony na frajdę, czy wreszcie rozłożenie mas między osiami wynosi niemal 50/50 – Toyota GT86 szybko zyskała status auta kultowego zarówno wśród fanów tuningu, jak i w motorsporcie. I do dziś dostarcza wrażeń z jazdy, które są nie do podrobienia.
Wielu drifterów, podobnie jak Przygoński, oparło swoje wyczynowe auta właśnie o zgrabne coupe Toyoty. Ale wersji stworzonych z myślą o rywalizacji było więcej. W Kolonii, gdzie mieści się siedziba Toyota Gazoo Racing Europe, GT86 powstało zarówno w odmianie wyścigowej, którą można było podziwiać m.in. na słynnym torze Nurburgring, a także jako rajdówka, która przemierzała trasy mistrzostw Europy. Mało? W ramach Toyota Gazoo Racing Trophy kierowcy w GT86 rywalizowali przez ostatnie trzy lata w korespondencyjnym pucharze, w którym nagrodą były zarówno pieniądze, jak i możliwość testów GR Suprą GT4.
Toyota GT86, która przez kilka lat była jedynym prawdziwie sportowym autem japońskiego koncernu, czeka na swojego następcę, który dołączy do coraz bogatszej linii aut sygnowanych znakiem GR – w 2019 roku zadebiutowała GR Supra, od 2020 roku na rynku jest wyjątkowy hot hatch GR Yaris.