Ostrze – stępione. Trawa – wysoka. Napęd kół – niepotrzebnie włączony. W takich warunkach akumulator pozwala kosić trawę o połowę krócej niż chcielibyśmy. Jak ograniczyć zużycie energii w nim zgromadzonej? Wystarczy zastosować kilka prostych zasad.
Akumulator szybko się wyładował? Spokojnie, ze sprzętem jest wszystko w porządku. Wystarczy zastosować kilka porad i pamiętać o zasadach.
– To jest bardzo podobne do jazdy samochodem: producent podaje, że auto zużywa 6 litrów paliwa na 100 kilometrów, ale to dotyczy sytuacji wzorcowej, a więc: jeden pasażer, prosta droga, jednostajne tempo jazdy. Jeśli jednak na pokład zabierzemy jeszcze 4 osoby, droga jest kręta i wiedzie pod górę, a nam się bardzo spieszy, zużycie benzyny wzrośnie nawet o połowę – wyjaśnia Marcin Salata, menadżer marki Greenworks w Lange Łukaszuk, ekspert branży elektronarzędzi ogrodniczych.
Jak dodaje, w przypadku kosiarek i ich akumulatorów producenci też podają pewien wzorzec, a więc zakładany czas pracy i obszar cięcia przy korzystaniu z urządzenia w trybie „eco”, czyli najmniejszego zużycia energii. Na każde dodatkowe utrudnienie i obciążenie maszyna potrzebuje dodatkowych „kęsów” energii, co oznacza, że akumulator szybciej się wyładowuje. Na co więc zwrócić uwagę?
Akumulator „dobrze wychowany”
Pierwszą ważną rzeczą, o której nie można zapomnieć, kupując kosiarkę akumulatorową, jest zadbanie o to, by jej akumulator został w odpowiedni sposób sformatowany. Co to oznacza?
– Początkowa pojemność akumulatora jest stosunkowo niska – podkreśla ekspert z Lange Łukaszuk. – Będzie magazynował więcej energii po kilku cyklach ładowania. Swoją maksymalną pojemność powinien osiągnąć po 15 takich pełnych cyklach – dodaje Marcin Salata.
Co robić, by kosiarka działała dłużej
To, jak długo pracuje maszyna z jednym w pełni naładowanym magazynem energii, zależy od tego, co robi użytkownik. Jest szereg elementów, które radykalnie pożerają prąd z akumulatora:
Ostrość noży. Tępe ostrza kosiarki są przyczyną znacznego wzrostu zużycia energii. Trzeba je więc naostrzyć przynajmniej raz w sezonie, a jeśli używamy kosiarki częściej – nawet co kilka tygodni (poza tym stępione szarpią trawę, szkodząc jej zdrowiu).
Wysokość trawy do skoszenia. Im wyższe są źdźbła, tym więcej energii potrzeba na ich skrócenie.
Charakterystyka trawy. Cięcie gęstej, grubej lub mokrej sprawia, że akumulator wyładowuje się o wiele szybciej (na dodatek mokra trawa w czasie koszenia zbryla się, co zmniejsza skuteczność zabiegu).
Zróżnicowanie terenu, na którym pracuje maszyna. Koszenie na stokach jest zdecydowanie bardziej energożerne.
Funkcje dodatkowe. Każda z nich, a więc zbieranie ściętej trawy do kosza czy jej mulczowanie oznacza większe potrzeby energetyczne.
Użycie trybu jazdy z napędem. Jeśli nie człowiek pcha kosiarkę, musi to robić silnik maszyny, a ten czerpie energię z akumulatora. Im większa prędkość i nachylenie nawierzchni, tym więcej prądu jest potrzebne.
Skoro już wiemy, czego unikać, by akumulator pozwolił na dłuższą pracę, przyjrzyjmy się kilku zasadom, które ułatwiają zadanie:
Tnijmy przyrosty zawsze mniej więcej na wysokości 1/3 długości trawy.
Podczas cięcia na stokach czy wzniesieniach przesuwajmy się w poprzek zbocza, nigdy wzdłuż niego (to znowu oznacza większe obciążenie dla akumulatora).
Korzystajmy z wcześniej wykonanego, skoszonego koryta – tniemy 50/50, a więc w połowie szerokości kosiarki.
Dodatkowy akumulator, czyli „kanister” energii na zapas
– Jak z tego wynika, jest wiele czynników zewnętrznych, które mogą wpłynąć na zużycie energii z akumulatora podczas pracy urządzenia. Nie da się więc jednoznacznie określić czasu działania kosiarki oraz wielkości metrażu skoszonego terenu – podkreśla Marcin Salata, menadżer marki Greenworks w Lange Łukaszuk.
Podawany w materiałach promocyjnych czas pracy czy powierzchnia koszenia na jednym, w pełni naładowanym akumulatorze mają charakter orientacyjny. Nie mogą więc być podstawą do kwestionowania sprawności akumulatora oraz samej kosiarki.
W razie wątpliwości zawsze możemy sprawdzić sprawność akumulatora i jego parametrów na fabrycznym testerze, który jest miarodajnym źródłem wiedzy o jego stanie technicznym (tak jest w przypadku firmy Greenworks).
Mając tę wiedzę, możemy zdecydować się na jeszcze posunięcie: warto od razu kupić 2-3 akumulatory – pusty wkładamy do ładowarki (musi ostygnąć poniżej 40°, a do pełna model Greenworksa o pojemności 4 Ah ładuje się 2 godziny), a z pełnym możemy kosić dalej. Dzięki temu zawsze będzie w zanadrzu zapas energii niezbędnej do tego, by za jednym zamachem „ostrzyc” cały, przydomowy trawnik.