Idealnie białe zęby to marzenie każdego z nas. Jego realizacja wymaga niekiedy samozaparcia, regularności i wizyt u dentysty. Niektórzy twierdzą, że w wybielaniu zębów pomoże nam nasz smartfon. Brzmi to nieprawdopodobnie, bo takie właśnie jest.
Droga na skróty była zawsze niezwykle popularna w historii ludzkości. Cukier miał krzepić, papierosy podobno sprawiały, że można było łatwo zrzucić zbędne kilogramy, zaś te z filtrem były uważane za całkowicie bezpiecznie. Problem w tym, że wszystkie te tezy, które w pewnym okresie były uważane za prawdę, zwykle się z nią mijały. Reklamę dopiero po upływie jakiegoś czasu weryfikowały badania medyczne. Dlatego też takie proste, szybkie i przyjemne rozwiązania, dzięki którym zaoszczędzimy czas oraz pieniądze, najlepiej traktować z dość dużą rezerwą. Takie właśnie podejście do phonebleachingu prezentuje większość stomatologów. Bowiem trudno uwierzyć w to, że zęby można wybielić z pomocą specjalnej nakładki z diodami LED podłączonej do smartfona, którą wcześniej posmarujemy „magicznym” żelem.
Gabinet dentystyczny na domowej kanapie?
Phonebleaching zyskał w Polsce popularność dzięki celebrytom, którzy pozowali z urządzeniem włożonym do ust na zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych. Za gwiazdami ruszyła rzesza naśladowców i influencerów, która uległa marzeniom o uzyskaniu idealnego, śnieżno-białego uśmiechu w krótkim czasie – i to nie wstając nawet z własnej kanapy. Pomimo wielu entuzjastycznych relacji, specjaliści studzą nastroje i są bardzo sceptyczni wobec tej nowinki.
Stomatolodzy zwracają uwagę na to, że podstawą przy laserowych metodach wybielania zębów, gdzie stosuje się światło, są aktywne środki na bazie nadtlenku wodoru. To właśnie one odpowiadają za sukces całego procesu. Dopuszczone są one do stosowania tylko przez specjalistów, gdyż nieumiejętnie aplikowane mogą poparzyć żywe tkanki. Ich użycie w domowym sposobie wybielania zębów, którym jest np. phonebleaching w odpowiednich stężeniach jest więc wykluczone. Również pozostałe substancje stosowane w „cudownych” żelach czy też pastach, zwykle nie mają chemicznych właściwości wybielających, a jedynie właściwości ścierne. Co za tym idzie nie mają wpływu na biel naszych zębów – i to niezależnie od tego jak bardzo je podświetlimy. Mogą one wspomóc usuwanie nalotu czy osadu, co przyniesie wrażenie rozjaśnienia, ale nie będzie to wybielanie. Najlepszym przykładem jest sławna w domowych eksperymentach „wybielających” soda oczyszczona. Niestety używanie jej, szczególnie przez dłuższy czas, może doprowadzić do zniszczenia szkliwa, gdyż oprócz ścierania osadów zębowych soda zetrze także część szkliwa. Destrukcyjnie na szkliwo działa również kwas cytrynowy – kolejny „domowy” wybielacz, który perspektywie stosowany w dłuższej perspektywie może przynieść więcej szkody niż pożytku, zmieniając kolor zębów na ciemniejszy. Modny ostatnio olej kokosowy także nie wybiela zębów tylko redukuje płytkę nazębną. Kolejnym popularnym składnikiem uznawanym jako wybielający jest aktywny węgiel. Wykazuje on duże właściwości ścierne, może więc mechanicznie zetrzeć nalot, ale chemicznie nie wybieli zębów i stosowany w dłuższym okresie także może uszkodzić szkliwo. Czy zatem „unikatowe” formuły domowego użytku posiadają moc wybielania? Prawdopodobnie nie, co więcej wydaje się, że mogą stanowić zagrożenie dla kondycji naszych zębów.
Efektowne światełko, czy efektywne światło?
Podobnie wątpliwe jest stosowanie nakładek z podświetleniem LED. Światło używane do wybielania zębów w gabinetach dentystycznych stosowane w tzw. metodzie laserowej generują lampy o dużej mocy. Jego zadaniem jest oddziaływanie na substancję aktywną, tak żeby przyspieszyć jej rozpad, czego efektem jest to, że nasze zęby odzyskują biel.
Reasumując, wybielanie „kuchennymi” substancjami czy domowymi sposobami DIY nie będzie w dłuższej perspektywie skuteczne, może jedynie przynieść efekt krótkotrwałego rozjaśnienia poprzez doczyszczenie i usunięcie powierzchniowych osadów. Warto mieć na uwadze, że używanie substancji rozjaśniających bez kontroli specjalisty może przynieść odwrotny efekt nie tylko estetyczny ale także zdrowotny. Chcąc więc efektywnie i bezpiecznie wybielić zęby należy udać się do dentysty i skorzystać z profesjonalnych metod o potwierdzonej skuteczności.
Specjalista konieczny = zabieg skuteczny
Przed rozpoczęciem wybielania w gabinecie stomatologicznym, dentysta sprawdzi czy wszystkie nasze zęby są zdrowe oraz przeprowadzi proces ich higienizacji. Ta druga procedura standardowo składa się z czterech czynności, czyli skalingu, piaskowania, polishingu oraz fluoryzacji. Podczas pierwszej z nich usuwany jest kamień nazębny, w drugiej pozbywamy się osadu, przebarwień oraz pozostałych drobin kamienia nazębnego. Pozostałe dwie polegają na wygładzeniu powierzchni zębów oraz wzmocnieniu szkliwa. Tak przygotowane, zdrowe zęby możemy poddać procesowi wybielania.
Przeprowadzenie higienizacji jest zalecane przy każdej metodzie wybielania zębów, a jest ich kilka. Pierwsza z nich to metoda laserowa. Polega ona na nałożeniu na dziąsła specjalnego żelu ochronnego, który utwardza się za pomocą specjalnej lampy. – Następnie na zębach umieszcza się preparat wybielający z nadtlenkiem wodoru i włącza akcelerator, czyli laser diodowy lub lampę LED. W wyniku naświetlania związek ulega rozpadowi, a substancje usuwające przebarwienia wnikają w głąb zęba, dzięki czemu uzyskujemy pożądany efekt – tłumaczy Romana Markiewicz-Piotrowska z Kliniki Stomatologicznej Piotrowscy i Bejnarowicz.
Alternatywnym sposobem na śnieżnobiały uśmiech są licówki. To niewielkie nakładki o grubości poniżej 1 mm, zwykle wykonywane z porcelany oraz przyklejane do naturalnych zębów pacjenta. W tej metodzie najpierw wykonuje się odlew naszych zębów, a następnie przeprowadza symulację komputerową wizualizującą efekt końcowy. Jeśli jest on zadowalający dla klienta, kolejny krok to nałożenie licówek tymczasowych. Gdy pasują one idealnie, wykonuje się nakładki docelowe, które po zeszlifowaniu zębów, przykleja się za pomocą tzw. cementu stomatologicznego, a następnie poleruje w celu uzyskaniu idealnego efektu końcowego.